Dom-azyl w środku miasta

Nowy katalog IKEA to jak św. Mikołaj w środku lata. Gładkie i pachnące drukiem strony są chyba najbardziej wyczekiwaną przesyłką końca wakacji. Już jako dziecko niecierpliwie go wyglądałam, a  gdy w końcu wpadał w moje ręce godzinami go przeglądałam i planowałam co kupię jak będę dorosła. Oczywiście, już kompletnie nie pamiętam, co wtedy mi się podobało i oczywiście mam już zupełnie inny gust, ale nadal nowy katalog wywołuje u mnie te same emocje i jak co roku robię długą listę zakupów.

Nowy katalog  jak zwykle mnie zachwycił. Już sama okładka sprawiła, że mocniej zabiło mi serce, ale o tym za chwilę. Tegoroczny jest podzielony na siedem różnych home’ów. Każdy otwiera się na różne potrzeby w zależności od tego, kto w nich mieszka. Mi najbardziej przypadł do gustu dom „ Azyl w środku miasta” czyli taki, w którym od samego wejścia czujemy się zrelaksowani i odczuwamy ulgę. Jest to bowiem miejsce jasne, przyjemne, stworzone do wypoczynku po ciężkim dniu pracy. Są tu miękkie, jasne tkaniny, wygodna sofa lub fotel, jasne drewno i dużo poduszek. Wszystko to sprawia, że możemy poczuć się jak u siebie i zrelaksować. Harmonia i spokój to hasła przewodnie tej aranżacji.

Home, który wydaje mi się najbliższy  znajduje się w katalogu jako pierwszy. Jest co prawda trochę jaśniejszy niż mój własny salon, ale czułabym się tam jak w domu! Głównym punktem jest oczywiście duża, miękka sofa GRÖNLID w kolorze łagodnej bieli i równie miękki i przyjemny dywan z długim włosiem VINDUM. Jest też szezlong z lampą idealny do codziennego odpoczynku i zasłony AINA do samej podłogi, które dają poczucie intymności i pozwalają na zmianę natężenia światła wedle naszych własnych potrzeb. Odrobina zieleni w postaci drzewka oliwnego (które jest symbolem spokoju) to miły akcent, który daje poczucie obcowania z naturą i wprowadza harmonię. Ja wielbię miłością bezwzględną wszelkie dziergane dodatki-pledy, koce, pufy, poduszki, a ich w tej aranżacji nie zabrakło. Siedzisko SANDARED aż się prosi, żeby na nim rozłożyć zmęczone stopy. A jasny, drewniany stolik LISABO jest idealny do odłożenia magazynów i relaksującej herbatki. Jak większość z Was zauważyła zapewne, wszystko jest bardzo w moim stylu, bo ja uwielbiam odpoczywać w przyjemnym otoczeniu.

ikea-catalog

Od samego początku, od kiedy zaczęliśmy aranżować nasze mieszkanie bardzo zależało nam na tym, aby była to taka oaza spokoju, przyjemne i przytulne miejsce, do którego wszyscy będziemy chcieli wracać. Żeby każdy miał ochotę rozwalić się na kanapie z nogami do góry i odetchnąć. Nowy katalog napawał mnie chęcią by wprowadzić tutaj trochę więcej jasnych kolorów i pasteli. Kolejny raz przekonałam się, że kilka dodatków może niesamowicie odmienić wnętrze.  Ja wybrałam dwie nowości- poszewki ELDTÖREL i SKÄGGÖRT, obie mają piękne i łagodne wzory i są oczywiście bawełniane. A ich cena uradowała nawet mojego męża, który jak sam powtarza hoduje węża w kieszeni 😉 Poduszki kolorystycznie pasują do mojego kolejnego nabytku- fotela VEDBO. Jest to chyba najpiękniejszy fotel, jaki kiedykolwiek widziałam. I ten brudny róż! J Niestety jak to zwykle u nas bywa oblazły go nasze dzieci i przez pierwsze dni ciężko będzie tu się usadowić z książką. Ale jest piękny, wygodny i sprawia, że nasz livingroom niesamowicie łagodnieje. Co ciekawe, pomimo koloru nie zniechęcił do siebie mojego małżonka, który własnoręcznie, pod zasłoną nocy upychał go do bagażnika. A jasny, drewniany stolik LISABO jest idealny do odłożenia magazynów i relaksującej herbatki.

Przy okazji wizyty w IKEA nie mogłam nie zauważyć nowych, pastelowych wazoników GRADVIS. Jest to seria, która kojarzy mi się bardzo skandynawsko i stanowi te dodatki do domu, do których zdecydowanie mam słabość. Czuję się bardzo nieswojo, gdy nie mam świeżych kwiatów, uwielbiam na nie patrzeć i dodają moim zdaniem takiej miłej atmosfery i przytulności. A jak jest dużo kwiatów to trzeba do nich dużo wazonów.

Jakiś czas temu pokazywałam Wam już mój nowy kosz SNIDAD. Jak tylko zobaczyłam go w nowościach zapragnęłam go mieć. Pomieścił wszystkie nasze koce, bez których nie wyobrażam sobie miłego wieczoru na sofie. Lubię porządek, a w tym pojemnym koszu wszystkie tekstylia z salonu można łatwo ułożyć.

W temacie porządku, szklane pudełko z przykrywką SAMMANHANG to świetny sposób na szybkie uporządkowanie biżuterii, która niegdyś leżała rozłożona gdzie popadnie, teraz jest bezpieczna i nie na widoku. Cena tego pudełka również mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła.

Wypoczynek na własnym fotelu pod kocykiem nie byłby tak przyjemny gdyby nie kubek gorącej herbaty lub kawy. Wszyscy lubimy pić i jeść przed telewizorem, ale szczególnie ja nie lubię odbitych kółek na stole i plam na dywanie. Tace MEDFÖRA to był mój kolejny cel wyprawy do IKEA. Zobaczyłam je w katalogu i trafiły na moją listę must-have.

Nadadzą się zarówno jako podkładka pod kawkę, jak i przekąski. Moje dzieci dwie podkradły do swoich zabaw Lego, więc każdy spełnił swoje potrzeby. Aaaa dodam, że tace są dwustronne, więc łatwo jest zmienić aranżację stołu przekręcając je na drugą stronę 🙂

Co roku wydaje mi się, że nowy katalog nie może mnie bardziej zaskoczyć. I jak co roku się mylę. Aranżacje i design nowych produktów przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Na szczęście nie trzeba od razu ogromnego remontu, żeby zmienić atmosferę w domu. Kilka poduszek, kosz czy nowe zasłonki mogą z powodzeniem odświeżyć wnętrze. Jeżeli Wasze życie, tak jak moje przypomina bieganinę i nie umiecie zwolnić koniecznie zajrzyjcie do nowego katalogu IKEI tam więcej produktów, które zmienią Wasze salony w prawdziwe azyle w środku miasta.

Do mojego azylu w środku miasta wykorzystałam:

fotel VEDBO

kosz SNIDAD

poszewka w kropki SKÄGGÖRT

poszewka różowa we wzory ELDTÖREL

wazoniki GRADVIS

kwiatek w doniczce SUCCULENT

wazon ze szkła BERÄKNA

tace MEDFÖRA

pudełko szklane SAMMANHANG

 

Post powstał we współpracy z IKEA.

 

Drewno jest piękne

Drewno to niesamowity materiał- jest wytrzymały, ociepla wnętrze i dodaje mu charakteru. Wprowadza element natury, jest ekologiczne. Drewno bardzo łatwo jest odświeżyć i zmienić jego wygląd. A stare, dotknięte zębem czasu to według mnie najpiękniejsza ozdoba vintage, jaką widziały wnętrza.
Powrót do natury właśnie to mój ulubiony trend ostatnich lat. Wielkie rośliny, florystyczne printy, dużo zieleni, żywe kwiaty (które chyba nigdy mi się nie znudzą i nie wyjdą z mody), naturalne materiały, a do tego oczywiście dużo dużo drewna! Miejska dżungla jeszcze nigdy nie była tak łatwa w aranżacji.
Wracając do drewna, bo to poniekąd o nim chciałam wam napisać kilka słów, ja najbardziej lubię je w opcji natural. Muśnięte jedynie delikatnie olejem lub woskiem. Takie drewno uspokaja i koi zmysły, tworzy harmonijne wnętrze, które żyje. Żyje i daje o wiele więcej komfortu dla ciała i ducha, niż jakikolwiek inny materiał. Do tego jest niesamowicie uniwersalne i pasuje do każdego pomieszczenia. Meble i podłogi zrobione z najlepszych i najtrwalszych gatunków drewna mogą kosztować niemało, ale cena odpowiada jakości i jest to wydatek na wiele lat wspólnego mieszkania, a w domu spędzamy większość życia.
Uwielbiam piękne, porządne zrobione rzeczy, które zachwycają nie tylko formą, ale także są zrobione z solidnych materiałów. Poszukując idealnej szafki pod telewizor trafiłam na markę TAMO i przepadłam na długie godziny. Tak, wybór jednego mebla wydawał mi się niemożliwy, bo ich projekty są po prostu idealne! Ostatecznie udało nam się wybrać tę jedną jedyną o wdzięcznej nazwie KOMODA XO 4, które została dostosowana pod względem wielkości i układu wewnetrznego do naszych potrzeb i choć mieszka u nas już jakiś czas to nie przestajemy się nią zachwycać!
TAMO to trójmiejska manufaktura, która tworzy autorskie meble z drewna. Mają przepiękny showroom połączony ze stolarnią, do którego pojechaliśmy podejrzeć prace nad naszą komodą! Was oczywiście też namawiam do odwiedzenia tego miejsca, które znajduje się w Gdyni, w okolicach portu i mieści w niesamowitym przemysłowym budynku o loftowym klimacie. Wszystkie meble zobaczycie i dotkniecie na miejscu. Bardzo inspirujące miejsce!
TAMO to firma lokalna i korzysta z usług lokalnych rzemieślników i tartaków. Odpowiedzialnie gospodarują odpadami, a ich szafki, komody, stoły czy biurka to nie tylko dzieła sztuki wykonane od podstaw przez utalentowanych ludzi, ale także wytrzymałe użytkowo meble, które będą mi i Wam służyć latami.
Nasza szafka spotkała się na Instagramie z wielkim zainteresowaniem, dostałam od Was tyle wiadomości, że ledwo nadążałam z odpisywaniem, a to może znaczyć tylko tyle, że Was nie zawiodłam i pokazałam kolejną wartą uwagi markę meblarską. Te projekty to jest mistrzostwo świata i na pewno na jednej szafce się nie skończy.
Mam dla Was również kod DEERHOME dający 10% zniżki na meble TAMO (ważny do końca września). Śledźcie też na bieżąco zakładkę promocje, bo można tam ustrzelić piękny mebel w super cenie.

 

9 miesięcy i jest

Jeżeli myśleliście, że skoro 9 miesięcy temu wymieniliśmy kanapę to w tej materii i w tej części mieszkania nie będzie więcej zawirowań to jesteście w błędzie. Dziewięć miesięcy zaowocowało nowym członkiem rodziny o wdzięcznym imieniu – VILMAR. Tym razem jednak chłopak nam się trafił już wyrośnięty i ładnie ubrany.

Całkiem niedawno kolejny raz przeglądając inspiracje mieszkaniowe na Instagramie zobaczyłam piękną welurową sofę. Jak to zwykle u mnie bywa zapałałam silną chęcią posiadania takowej. Wiadomo – zdjęcia takie ładne by były, a jakby pięknie pasowała do naszej przestrzeni. No typowa gonitwa myśli w mojej głowie. Wierzycie, że jak się zaprogramujecie na coś i będziecie pewni, że to się spełni to prędzej czy później tak się stanie? Podobno sukcesy nie są dziełem przypadku, tak samo jak osiągane cele…

Jacek Walkiewicz mówi, że nie ma czegoś takiego jak „się udało”. To ludzie stoją za realizacją celów, a nie ślepy los. Jeżeli czegoś chcemy, a nie jest to do zdobycia natychmiast to wierzę, że praca i nieprzerwane działanie na rzecz naszego zamysłu przynosi prędzej czy później triumf. Zaprogramujmy się zatem na sukces i nie czekajmy aż warunki będą takie czy owakie. Bo może idealne nigdy nie nadejdą. Trzeba działać tu i teraz z takimi środkami, jakie posiadamy.

Dlaczego takie myśli mnie naszły przy okazji sofy? Ano po pierwsze dlatego, że cel ten udało mi się zrealizować bardzo szybko, a wydawał się co najmniej nierealny, a po drugie dlatego, że miałam bardziej wygórowany plan, że najpierw kupimy większe mieszkanie, a potem wymarzoną sofę. Na większe lokum się nie zanosi w najbliższym czasie, więc uznałam, że nadal będę się realizować wnętrzarsko w starym i trochę już ciasnym naszym M3. Tak musi być! A że mąż namówił mnie ostatnio do grubszego remontu-wariactwa totalnego to na pewno nudno nie będzie i nie pozwolę Wam zasnąć z powodu monotoni 😉

Wracając do naszej nowej sofy 😉 muszę Wam się przyznać do tego, że jestem w niej zabujana na amen. Welur ma w sobie coś magicznego i szlachetnego. Jest miękki i miły. Nasza jest trzyosobowa z szezlongiem i ma dębowe nóżki. Kolor mój ulubiony jeżeli chodzi o kanapy – granat. Pewnie większość z Was już wie, że pochodzi ze sklepu Sofa company. Jak oceniacie nasz wybór? Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania!

I to tyle ode mnie przy niedzieli J A zanim poniedziałek nas zaskoczy niespodziewanie pozwólcie, że udam się na seans Przyjaciół na nowej sofie, a Was zaproszę na zdjęcia 🙂 dobrego wieczoru!