Hedonizm w wersji domowej, czyli co mają nowe kawy mleczne Nespresso do szczęścia tu i teraz

Czekanie to istota ludzkiej natury. Czekamy na lato, na weekend, na święta…czekamy aż dzieci dorosną, aż zaczną mówić, aż zdejmą pieluchy…jak już to wszystko się wydarzy znajdujemy nowe momenty „do czekania”. 

Kiedyś, gdy byłam jeszcze młoda i piękna, w zasadzie ciągle żyłam od chwili do chwili, od momentu do wydarzenia. Pozostały czas był jakby w zawieszeniu, wpół oddechu. Czekałam aż końcu schudnę i ubiorę wymarzoną kieckę czy ulubione jeansy sprzed matury (wtedy na pewno osiągnę szczęście życiowe i sukcesy same zapukają do drzwi), czekałam aż znajdę dobrą/lepszą pracę (w starej męczyłam się okrutnie), czas mijał mi od weekendu do weekendu, od urlopu do urlopu. W międzyczasie w myślach planowałam i marzyłam jak będzie wyglądała na chwila, na którą tak nie mogę się doczekać.

Czekanie zaczęło mi ciążyć. Nie pamiętam dokładnie w którym momencie, może tuż po drugim porodzie? Może jak dzieci odkleiły się od mojej nogi. Przestało mi się podobać, bo zaczęłam się dusić w tym czekaniu, szczęście zawsze było gdzieś poza, niby tuż za rogiem, ale ciągle odległe. A może to bagaż lat, doświadczeń. Myśl, która od jakiegoś czasu mi chodzi po głowie z łzami w oczach-„to są nasze najlepsze dni”, dzieci rosną, usamodzielniają się, a ja młodsza nie będę? 

Cokolwiek to nie było, sprawiło, że doceniłam tu i teraz. Że nie warto czekać na weekend, wiosnę, urodziny żeby świętować życie, celebrować chwilę, docenić małe gesty, obecność ukochanych ludzi. Wypić ciepłą kawę z pianką i cieszyć się jej smakiem jak gdyby to była ostatnia kapsułka na ziemi. Lepiej może już nie być, bo przecież jest idealnie! Wystarczy to sobie uświadomić.

Nawet siedząc w domu z dziećmi mam swoje małe ceremoniały, chwile hygge, małą odskocznię, która pomaga mi się odprężyć i zawsze poprawia humor. Jest nią oczywiście kawa. Parzenie pachnącego napoju bogów to najprzyjemniejsza chwila dnia i możemy ją sobie zorganizować kiedy tylko mamy ochotę i potrzebę. Wybieranie kapsułki to także mój mały rytuał, lubię mieć  duży wybór smaków i aromatów i oczywiście od razu kupuję wszystkie nowości, a potem testuję, testuję…

Nowa linia Nespresso BARISTA CREATIONS dla miłośników białej kawy to mój absolutny ulubieniec ostatnich dni. Można z niej wyczarować prawdziwe cuda dla zmysłów, wariacje o delikatnym i przyjemnym smaku! Tak! Biała kawa to zdecydowanie moja bajka i koniecznie z mlekiem kokosowym. Już sam wygląd i kolor kapsułki sprawia, że mam ochotę ją parzyć w nieskończoność. Do wyboru macie trzy smaki CHIARO, SCURO i CORTO (które wchodzą na stałe do oferty Nespresso i mojego domu). Pierwsza po dodaniu mleka uwalnia aromaty karmelu i herbatników, druga zbóż i orzechów, zaś trzecia jest nieco pikantna, o gęstej konsystencji i odważnym aromacie. Inspirowane są kolejno metodą parzenia przez baristów z Brooklynu, Melbourne i gorącej Hiszpani. Brzmi kusząco prawda? 

To co dacie się ponieść chwili z pyszną, białą kawą, która smakuje jak od prawdziwego baristy? Spokojnie, bez pośpiechu, delektując się każdą dawką ulubionego smaku? Ważne jest tu i teraz…

Post powstał przy współpracy z Nespresso. Jak wiecie już od bardzo dawna jestem wierna fanką ich kawy. Oddaję także zawsze kapsułki do recyclingu, co uważam za mega sprawę! A już w najbliższy weekend (10-12.05.2019) zamierzam odwiedzić stoisko marki na Electronics Show w Warsaw Expo Ptak, gdzie będą zaprezentowane najnowsze rozwiązania technologiczne i koncepty! Przebieram nóżkami, bo mam nadzieję przywieźć dla Was jakieś newsy i zaskakujące rozwiązania! Wybieracie się na te targi?