Jak zaaranżować ładne i praktyczne miejsce do pracy

Takie biuro marzyło mi się od zawsze i pomimo, że teoretycznie nie mieliśmy na nie metrażu to ja się uparłam i wstawiłam je w sypialni. Przy okazji pozbyłam się ulubionej komody (którą i Wy lubiliście), teraz leży pod łóżkiem i czeka na lepsze czasy. No cóż, jak się uwielbia zmiany to nie ma rady-czegoś trzeba się pozbyć, żeby było miejsce na nowe.

Z moich wyliczeń wynika, że teraz znowu czas na przearanżowanie przestrzeni biurowej, w końcu od roku wygląda tak samo. A to chyba już nie wypada blogerce wnętrzarskiej. Traf chciał, że akurat całkiem niedawno zobaczyłam w IKEA krzesło biurowe, które jest najprawdopodobniej najpiękniejszym jakie widziałam kiedykolwiek. Wiadomo, że musiało być moje 😉

Krzesłem, obok którego nie mogłam przejść obojętnie jest model ALEFJÄLL, występuje w trzech wariantach kolorystycznych, ale my wybraliśmy odcień, który na stronie jest określany jako złoto-brązowy, ja natomiast nazywam go rudym;) Docelowo wybrałam go dla męża, bo już od trzech miesięcy połowę czasu pracy spędza w domu. Podkradał moje różowe, ale to już zaczynało być męczące. Tego rudzielca wypróbowaliśmy w sklepie i okazał się ultra wygodny, wysokość  krzesła i oparcia oraz głębokość siedziska są regulowane, więc zapewniają wsparcie dla pleców i ud bez względu na wzrost. Ma bardzo bezpieczne kółka (co w naszym przypadku jest bardzo ważne, bo dzieci sobie go wyjątkowo upatrzyły i obsiadają każdego dnia), które są wrażliwe na nacisk hamulca. Krzesło jest przez niego utrzymywane w miejscu, gdy wstajemy i zwalania się automatycznie gdy siadamy. Odchylając się do tyłu zachowujemy idealną równowagę, gdyż mechanizm dopasowuje się do ruchów ciała i ciężaru i reguluje opór. Chyba nie muszę dodawać, że jest idealne do pracy przy biurku, łatwo się przesuwa, bo kołka są zwrotne i design nas totalnie zachwyca!

Przy okazji wizyty w IKEA udało nam się znaleźć kilka rzeczy, które zdecydowanie ułatwiły nam utrzymywanie porządku w strefie biurowej. Dokumentów niestety przybywa, a my póki co nie mamy piwnicy, ani komórki lokatorskiej, aby to wszystko tam archiwizować. W oko wpadły nam pudełka MANICK. Są metalowe, z przykrywką i świetnie będą się sprawdzały na wszelkie rzeczy biurowe czy dokumenty. Na razie wzięliśmy jedno, ale jak już powiększymy metraż to dokupimy więcej. Mają miejsce na etykietę z podpisem, więc będą świetne do piwnicy właśnie na dokumenty, które trzeba trzymać w razie kontroli urzędu. Na pewno z 2 zostawimy sobie pod biurkiem na bieżąco używane papiery i akcesoria. 

Na takie, które używa się ciągle i trzeba mieć pod ręką wybraliśmy segregatory PLUGGIS w bieli. Generalnie utrzymywać porządek w dokumentach nie jest łatwo, z czasem robi się ich taka ilość, że człowiek zarasta totalnie (znacie to z autopsji prawda?), w przeszłości każdą kartkę poszukiwałam godzinami i doprowadzało mnie to do szaleństwa. Dlatego już od jakiegoś czasu zaczęliśmy je segregować, podpisywać i na bieżąco wkładać w wyznaczone miejsca. Ile to mniej nerwów przy szukaniu 😉

Przy okazji ostatniej wizyty w IKEA jeszcze jedna rzecz wpadła mi w oko. A mianowicie kosz VÄRMER. Świetnie nadaje się na gazety, książki, koce, poduchy, wełnę i nawet na drewno kominkowe. Lubię takie rzeczy wielorakiego zastosowania, tylko wyobraźnia może być wtedy dla nas granicą! Na razie dostał miejsce właśnie w kącie biurowym, ale docelowo chyba będzie stał w nowym mieszkaniu obok kominka właśnie. Kolejny świetnie zaprojektowany gadżet, który moim zdaniem znajdzie miejsce w wielu domach.

Wybraliśmy też dodatkową lampkę biurkową, ja mam swoją złotą, ale trzeba było znaleźć też coś dla męża. Zdecydowaliśmy się na model RIGGAD, który może ładować jeden telefon bezprzewodowo (u modeli, które mają taką możliwość – mój ma!), a drugi przez wbudowany port USB. Czyż to nie jest genialna funkcja?! Ja jestem trochę w szoku, że takie coś w ogóle jest możliwe! Dodatkowo jest designerska, ma delikatny i piękny kształt, daje skupione światło i można je skierować w dowolnym kierunku. Lampa jest również ledowa, a ten typ oświetlenia zużywa 85% mniej energii i wystarcza na 25 razy dłużej niż tradycyjne żarówki.

Jeżeli miałabym wskazać na rzecz, którą przy biurku mam długo i nadal cieszy oko i się przydaje to kratka/tablica na notatki ze spinaczami MYRHEDEN. U nas złota, ale w IKEA jest też czarna. Co jakiś czas zmieniam kartki, które na niej wiszą i jest to świetny sposób na szybką zmianę w naszym otoczeniu! Bez dźwigania, środków finansowych, a nawet wizyt w sklepach. Możemy na niej wieszać także karteczki z ważnymi informacjami czy listami zakupów. Myślę, że jest tak uniwersalna, że sprawdzi się także w przedpokoju czy w kuchni.

Spodobał mi się również wazon LIVSVERK. Idealny maluch, żeby nie zajmował zbyt dużo miejsca na biurku i cieszył małymi kwiatami. Zastanawiałam się też nad pojemnikami na kable ROMMA, to świetny patent, żeby kable nie zawalały całej podłogi pod biurkiem. Poczekam jednak z tym zakupem już na nowe lokum, bo wtedy tych kabli będzie zdecydowanie więcej.

Przemyślenia mam takie, że fajnie jak miejsce do pracy jest takie, że stymuluje naszą kreatywność. Tablice inspiracyjne, dokumenty w ładzie, w oznaczonych miejscach, wygodne i ładne krzesło oraz funkcjonalna i dobrze zaprojektowana lampka to nie tylko gadżety mają też za zadanie umilić te często długie chwile z mailami. W dobrze zorganizowanym miejscu biurowym aż chce się wytężać szare komórki i tworzyć! To na prawdę działa. Pamiętajcie, że nawet malutką przestrzeń da się zamienić na komfortowe miejsce do pracy (ja jestem tego najlepszym przykładem), rozwiązań jest mnóstwo, a Wy zyskujecie ergonomiczne miejsce do siedzenia przy komputerze i wygodę pracy.

 

IMG_9637

  1. Lampa stołowa RIGGAD
  2. Przybornik na biurko YPPERLIG
  3. Wazon LIVSVERK
  4. Tablica MYRHEDEN
  5. Metalowe pudełko MANICK
  6. Regulowane biurko IDÅSEN
  7. Segregatory PLUGGIS
  8. Kosz z drewna VÄRMER
  9. Skórzane krzesło biurowe ALEFJÄLL
  10. Pojemnik na kable ROMMA

 

Wpis powstał we współpracy z IKEA.

 

 

Jak odświeżyć swoje otoczenie w nowym roku. Moje zdobycze z TK Maxx.

Mam już od lat pewną słabość, którą wyjątkowo dzielę z mężem 😉 Kiedy rzucam hasło zakupów w tym miejscu On mi prawie nigdy nie odmawia, a na miejscu nie jęczy i nie stęka. A co najważniejsze-nie szuka mnie między regałami!
Zapewne każda kobieta wie co to za męka zakupy z facetem (pomijając sprzęt sportowy i elektroniczny). Nudzi się, wyczekuje na zewnątrz, cmoka, robi miny i pyta „Ile jeszcze?”. Do tego nic nie doradzi! Nie sprawia to, że zakupy stają się udane, oj nie. Ja zazwyczaj wtedy niebezpiecznie skracam mój czas w sklepie, mierzę na szybko i nie mam czasu się porządnie zastanowić nad swoimi wyborami. Jestem też w strasznym stresie, bo ja nie znoszę się śpieszyć!
Na szczęście już jakiś czas temu znalazłam sposób na zakupowego marudę. Jest taki sklep, w którym oboje znajdujemy to, czego szukamy-TK Maxx! On zaszywa się na dziale męskim i zaspokaja swój instynkt łowcy, a ja mogę w spokoju szukać skarbów na dziale domowym, który uwielbiam! Upolowałam tam tyle perełek, że już nie zliczę i zawsze w świetnych cenach 😉 Najbardziej ucieszyło mnie lusterko znanej duńskiej marki, które znalazłam pod koniec zeszłego roku. Było to moje marzenie wnętrzarskie od dłuższego czasu i wyobraźcie sobie moją radość, gdy znalazłam je w TK Maxx za 25% ceny sklepowej! Oprócz produktów do domu prawie zawsze wybieram jakąś herbatę (ewidentnie mam do nich słabość), co roku kupuję kalendarze ścienne i książkowe, a ostatnio odkryłam, że na dziale kosmetycznym są świetne akcesoria do pielęgnacji i wiele świetnych mazideł do ciała.
Tym razem jednak miałam plan na kilka fajnych wiosennych dodatków do salonu i mojego domowego biura. Wyszło jak zawsze i wróciłam załadowana po brzegi- z welurowym krzesłem w kolorze fioletowego różu, złotym organizerem na dokumenty, miękkim dywanikiem-futerkiem, dużymi kubkami na herbatę, etui na telefon (świetnej skandynawskiej marki, na który chorowałam od dłuższego czasu) i moim osobistym hitem ostatnich dni-zestawem zapachowym do domu.
Zestaw do aromaterapii, na który zwróciłam uwagę to uspokajający kardamon i rozmaryn, a w zestawie jest zapach z patyczkami, spray do wnętrz i świeca. Mają minimalistyczne, wręcz aptekarskie opakowania i pachną przepięknie. Następnego dnia pojechałam po jeszcze jeden taki zestaw na zapas! W TK Maxx znajdziecie ogromny wybór świec i przeróżnych zapachów do wnętrz i są to marki, których często próżno szukać w Polsce, więc tym bardziej namawiam Was do polowania 
Traf chciał, że większość skarbów, które upolowałam pasowały jak ulał do mojego biurka, więc tę część mieszkania mam odmienioną i w takim otoczeniu dotrwam z radością do wiosny. Do czego i Was namawiam, szukajcie pięknych dodatków w TK Maxx (nowości pojawiają się kilka razy w tygodniu) i rozweselcie swoje otoczenie w nowym roku, a lutowe i marcowe zawieruchy nie będą Wam straszne. Pod warunkiem oczywiście, że już tego nie zrobiliście, wtedy skupcie się na relaksowaniu duszy i ciała aromatycznymi zapachami i kremami i koniecznie zafundujcie sobie wyjątkową mieszankę herbat, mi zawsze pomaga 🙂