Znaleźć szczęście w codzienności, zwłaszcza tej szarej, zwykłej, gdy przychodzą najbardziej depresyjne miesiące w roku nie jest łatwo. Krótkie i ciemne dni bez słońca nie sprzyjają zasadniczo radości oraz dobremu samopoczuciu. Mówią naucz się cieszyć z małych rzeczy, mówią nastaw się pozytywnie. Jak gdyby to była taka drobnostka. Wydawać by się mogło, że naukowcy temat ten wałkują do utraty tchu i dają nam gotowe recepty na wiecznie dobry humor i zadowolenie. Jak pokazuje jednak rzeczywistość dla większości z nas są to tylko frazesy, a stosowanie się do nich często graniczy z cudem. Bo jak tu codziennie uprawiać sport oraz oddawać się hobby, gdy ma się rodzinę i małe dzieci, a z pracy wraca się prawie, że w nocy, w dodatku w zimnicy totalnej. Jak pamiętać o uśmiechu, kiedy szef wisi nad głową, a terminy naglą. I w końcu jak wykrzesać z siebie energię, gdy na dworze szaro, buro i mokro, a słońca nie widziano od tygodni? Jak się okazuje Duńczycy, pomimo, że żyją w kraju o dość ponurej pogodzie (średnia temperatura w lecie to około 16 stopni Celsjusza) uchodzą za jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie! Jak to możliwe? No jak oni to robią?!
Ostatnio wpadła mi w ręce książka „Hygge” duńskiej pisarki Marie Tourell Soderberg. Zainteresowała mnie nie tylko ze względu na miłość do skandynawskiej estetyki i minimalizmu oraz oczywiście wnętrz, ale także jej aspekt socjologiczny. Autorka z niezwykłą lekkością przedstawia filozofię szczęścia swoich rodaków, która jest ściśle związana z hygge. Naukowcy twierdzą, że to właśnie ono gwarantuje Duńczykom globalne zadowolenie z życia i sprawia, że mają poczucie bezpieczeństwa oraz komfortu i miłości.
Hygge to słowo wytrych, może określać niezliczoną ilość przyjemnych rzeczy, czynności, pysznych potraw, przedmiotów, które wnoszą do naszego życia równowagę. Jest filozofią, którą niesie tyle samo idei ile istnieje jej miłośników. To coś, z czym Duńczycy się rodzą, w czym wzrastają i umierają. Przenika ich życie i jest ich życiem. To spontaniczność, spokój, styl życia, który sprzyja pielęgnacji wartości i relacji rodzinnych i przyjacielskich. Zbliża do siebie ludzi. Autorka dokładnie opisuje, na czym polega hygge, posługuje się niezliczoną ilością przykładów. Podaje nawet przepisy kulinarne oraz play listę, które to pomagają tworzyć atmosferę wokół ‘duńskiej sztuki szczęścia’ i celebrować małe przyjemności.
Nie chodzi w zasadzie o to, żeby stosować wspomniane hygge dosłownie i tak samo jak robią to Duńczycy. Nie musimy piec tych samych aromatycznych bułeczek czy aranżować w ten sam sposób wnętrz. Chodzi raczej o pewien rodzaj konfrontacji kulturowej, do której dochodzi w trakcie zrozumienia sedna hygge. Wczucie się w nie sprawi, że sami będziemy mogli skorzystać z dobroczynności takiego stylu życia, ale na własnym polskim gruncie i dostosowując go do własnych potrzeb. Uważam, że odpowiednie korzystanie z wartości innych tradycji czy obyczajów może przynieść nam na dłuższą metę same korzyści! Osobiście książka Soderberg bardzo przypadła mi do gustu. Jest pełna ciepła, magii, zwykłych ludzkich emocji oraz niesie ze sobą prosty i zrozumiały przekaz. Po podróży kulturowej, w którą nas zabiera chcemy mieć hygge we własnym życiu, a nawet uzmysłowiamy sobie i zauważamy, że w jakimś stopniu już je mamy i możemy czerpać z niego pokłady szczęścia…
Zaintrygowała mnie ta książka,z pewnością ją zakupię🙂Mam fajne życie,super rodzinę,do której 4 tygodnie temu dołączyła nowa osóbka ale często trudno mi osiągnąć spokój i poczucie dobrostanu.Nieustannie do czegoś dążę,za czymś gonię,na coś czekam,wybiegam w przyszłość i w niej upatruję spełnienia.Doskonale wiem,ze nie tędy droga tylko jak to przełożyć na praktykę?Jak czerpać przyjemność i szczęście tu i teraz?Może ta książka pomoże…Myślę,że wykorzystam ją także jako prezent świąteczny(i znów wybiegłam do przodu,eh!)😉
Życzę Ci bys odnalazła oddech! Mam dokładnie tak samo jak Ty! I też próbuję jakoś zwolnić, odpuścić sobie i innym. Książka na pewno będzie kroczkiem na przód, od czegoś trzeba zacząć. Na mnie bardzo pozytywnie podziałała! Buziak i wielkie gratulacje :*
Zapowiada się ciekawie. I te ilustracje, okładka. Muszę zakupić.
Polecam! Zdecydowanie warto przeczytać! :*
Na pewno spokój i zadowolenie mieszka w nas i sztuką jest nauczyć się czerpać satysfakcję z tego, co mamy, jacy jesteśmy, z drobnostek i miłych chwil, ale polska rzeczywistość w odróżnieniu od duńskiej, nieźle daje ludziom w kość każdego miesiąca, każdego dnia. Dlatego, dopóki nie wynormalnieją zarobki, nie mamy co oczekiewać cudów, żyjąc w kraju jawnej niesprawiedliwości społecznej. Jedni dostają krocie za nic, inni żebracze pensje za ciężką harówę. A mówienie o dobrostanie, gdy nie wystarcza do 1-wszego i nie można nigdy realizować marzeń, żadnych, nawet tych najmniejszych, mija się z celem. Trzeba zacząć od podstaw. Zabezpieczenia podstawowych potrzeb, by móc zacząć rozwijać aspekt dobrostanu psychicznego.
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Owszem, Polska do Dani porównywać pod względem zarobków nie można, ale z drugiej strony szczęście to coś, co jest w nas, warto nad tym pracować, ćwiczyć, odpowiednio się nastawiać. Nie uzależniać stanu ducha od ilości banknotów w portfelu. Oczywiście wiadomo, że są w życiu wydarzenia, które zabierają nam wszelkie nadzieje i radość życia, ale uwierz mi dopóki jest zdrowie to można być szczęśliwym i z małą ilością pieniędzy. Jakiś czas temu dostałam mocnego kopniaka od losu i teraz jeszcze bardziej doceniam sam fakt tego, że pomimo iż może nie stać mnie na super wakacje i wiele innych rzeczy to mam zdrową rodzinę i próbuję coś działać. Nie siedzę z założonymi rękami czekając aż los się sam obróci na moją korzyść. W życiu dużo zależy tez od nas.
Paulina! Jeśli duńska filozofia jest lekiem na wszystko to my się pod nią podpisujemy! 😉 Tylko… wpadłaś już na pomysł, jakie znacznie hygge może mieć u nas? 🙂